Idealna książka kucharska dla dziewczynek powyżej 30
Idealna książka kucharska dla dziewczynek powyżej 30

Wideo: Idealna książka kucharska dla dziewczynek powyżej 30

Wideo: Idealna książka kucharska dla dziewczynek powyżej 30
Wideo: 30 MODNYCH FRYZUR NA KAŻDĄ OKAZJĘ 2024, Marsz
Anonim
Obraz
Obraz

Książka kucharska, którą chciałbym podarować sobie na Boże Narodzenie nie została jeszcze napisana: Nie udało mi się jeszcze znaleźć czegoś, co zadowalałoby mój sposób rozumienia jedzenia i w czym w tym roku mogę się rozpoznać, oddać się bez wahania, zadziwić. Mam trzydzieści trzydzieści cztery lata, to wiek, w którym „jeśli jesteśmy zakonnikami, to jesteśmy przekonani, że jesteśmy religijni. Jeżeli jesteśmy ateistami, to jesteśmy przekonanymi ateistami. Jeśli wątpimy, wątpimy bez wstydu”(cyt. Oriana Fallaci).

W tym wieku potrzebuję książki kucharskiej, która wie, jak odnieść się do moich potrzeb, a przede wszystkim, która wie, jak zaadresować moją dorosłość, ciekawość, zaangażowanie, satysfakcję, ale wciąż wątpliwości. Chcąc być proaktywnym, pozwoliłem sobie na sporządzenie krótkiej listy cech idealnej książki kucharskiej dla dziewcząt powyżej 30 roku życia:

1. To może nie być książka. Mam na myśli tradycyjne znaczenie tego słowa. Przynajmniej nie papier. Może e-book lub aplikacja: kiedy gotuję z iPadem obok, z okładką zabrudzoną mąką i kakao, czuję się jak domowa diva nowej ery!

2. To nie byłaby książka kucharska. Rozmawianie o jedzeniu bez podawania przepisów jest możliwe. Tak, zapewniam. I nie wiem jak wy, ale mam dość oglądania przepisów WSZĘDZIE. Przepis, podobnie jak instrukcja, wywołuje pewien niepokój przed występem i prawie sprawia, że tracę przyjemność gotowania. Nie potrzebuję drobiazgowej listy składników z ich wagami, ale raczej inspiracje, pomysły, sugestie. Za każdym razem, gdy czytam książkę kucharską, z wyjątkiem wspaniałych klasyków, zawsze wydaje mi się, że jest stara. Czy tobie też się to zdarza?

3. Powinien nauczyć mnie improwizować. Chciałbym książkę, która dawałaby mi swobodę nieprzestrzegania przepisu, dostosowywania go do pory roku lub dostępności mojej lodówki, lub do gustów moich lub moich gości. Dostarcz mi podstawowych technik, sekretów i informacji, o których zapomniały (lub świadomie pominęły) nasze mamy i babcie.

4. Nie powinieneś się ze mnie nabijać: w wieku trzydziestu, ale też trzydziestu jeden, trzydziestu dwóch, trzydziestu trzech i trzydziestu dziewięciu lat nie kupujemy filozofii minimalnego wysiłku, maksymalnego rezultatu. Nie ma nic złego w tym, że czasami świadomie korzystamy z produktów mrożonych lub półprzetworzonych, ale doskonale wiemy, że efekt nie będzie najlepszy. Przecięcie jakości, oszczędności i szybkości to niemożliwa utopia, jak kremy przeciwzmarszczkowe działające w 24 godziny, kremy antycellulitowe odchudzające podczas snu czy cudowne diety. Przy najmniejszym wysiłku nie osiągniemy maksymalnego wyniku. W kuchni, jak w życiu.

5. Nie powinieneś dawać mi czasu. Mamy po trzydziestce magów pojednania: nasze dni to wir zobowiązań, ludzi, harmonogramów, obowiązków, dostaw. W końcu zdaliśmy sobie sprawę, że nie możemy zrobić wszystkiego: nie chciałbym książki, która podsyciłaby mój chrono-optymistyczny stres, nie mówiąc już o nakłanianiu mnie do fast-foodu lub szybkiego gotowania, zamiast uczyć mnie zwalniania, zwłaszcza w kuchnia. Bo gotowanie to nie próba czasu. Dlaczego mam gotować w 15 minut, 20 minut, mniej niż trzydzieści lub więcej niż czterdzieści?

6. Nie powinno być zbyt łatwe: właściwie są pewne przygotowania, które nie są tak trywialne. Dobrze jest podejść do nich z należytym zaangażowaniem i podziwem, nie tracąc oczywiście entuzjazmu. A potem spróbuj, spróbuj, spróbuj. Popełnianie błędów też, ale jak powiedziała Julia Child: piękno gotowania polega na tym, że możesz jeść swoje błędy. I nie zdarza się to we wszystkich sytuacjach życiowych. Nie chcę być nieomylny, chcę wiedzieć, że błędy są przyznawane. Co za wyzwolenie! A jak miło: po trzydziestce, jeśli jesteśmy tam, gdzie jesteśmy, to (przede wszystkim) dzięki naszym błędom.

7. Ale też nie utrudniaj. Jeśli udałoby mi się skończyć, dostać pracę, stracić pracę, chłopaka, znaleźć pracę, wychować psa i laskę na zakwasie, zaprojektować aplikację, zrobić biznes w Cyberponiedziałek, sam zbudować szafę IKEA, to chyba, rzeczywiście jestem tego pewien, że mógłbym też zrobić pandoro, gdybym tylko chciał.

8. Chciałabym, abyś uwzględnił również tłuste potrawy i nie odważył się mówić o kaloriach i lekkich potrawach. Chcemy prawdziwego jedzenia, bez kompromisów. Politycznie niepoprawna, zakazana żywność. Buntowniczy i lekceważący, jak trzydzieści lat. I alkohol też, dużo alkoholu.

9. Nie powinien być napisany przez osobę z telewizora z recyklingu w kuchni. Nawet od aktorki, która jeszcze kilka miesięcy wcześniej trafiała na nagłówki gazet ze względu na sprawdzoną dietę, świadectwo sorbetów z supermarketu, mrożonki czy byłą modelkę.

10. Powinna skłaniać mnie do zadawania pytań, a nie udzielania odpowiedzi. Nie oczekuj ode mnie zadowalających wyników, historycznych kompromisów, substytutów żywności. Zamiast rozwijać we mnie zmysł krytyczny, osąd, wybór.

A ty? Powiedz mi jakie istotne cechy powinna mieć książka kucharska, której nie ma i za którymi tęskniszteraz, kiedy obficie przekroczyłeś próg trzydziestki? Obudź się więc, przestań być taki racjonalny, posłuszny, pomarszczony..!

[Kredyty | Autorką bloga jest Martina Liverani Curvy smakosz Głodny, zdjęcie: Amazonka]

Zalecana: